Sympatycy Strzeleckiego w Pennant Hills

Dziesięć lat temu nawet się nam nie śniło, że Irlandia uzna Strzeleckiego za swego bohatera narodowego i że irlandzcy profesorowie będą nas tu w Australii nauczać o Dobrym Samarytaninie. W sierpniu 2013 roku podejmowaliśmy pierwsze kroki, aby przekonać irlandzkich parlamentarzystów, jak zasłużoną postacią w historii ich kraju był Paweł Edmund Strzelecki. Potem wszystko poszło szybko – jak z płatka. Przełomowym momentem była premiera wystawy o akcji humanitarnej Strzeleckiego, otwartej osobiście przez prezydenta Higginsa w Royal Academy w Dublinie w 2019 roku. Twórcami wystawy, zamówionej przez Ambasadę RP w Dublinie była dwójka akademików zauroczonych Strzeleckim: Emily Mark-FitzGerald oraz Peter Gray. I to właśnie ich gościliśmy teraz, w styczniu i lutym 2023 r. w Australii. Czy można było sobie wymarzyć coś bardziej atrakcyjnego, jak ich wizytę na samym początku Roku Strzeleckiego?

Obejrzyj zdjęcia z prelekcji w Sydney TUTAJ.

Tak się miło złożyło, że Emily and Peter byli gośćmi Melbourne University, O’Donnell Visiting Fellows in Irish Studies.Od początku było wiadomo, że będziemy mieli honor gościć ich również w Sydney. Plany były wielkie, ale ciągle ulegały zmianie z wielu przyziemnych powodów. Można o tym napisać całkiem długą opowieść. Nie moglismy zamówić sali, ponieważ daty planowanego pobytu w Sydney zmieniały się. Początkowo planowaliśmy, że wykład o Strzeleckim (power point presentation) odbędzie się w sercu miasta w Gaelic Club. Nie wyszło. Planowaliśmy w Konsulacie RP. Znów nie wyszło. Znów daty nie pasowały. Nie było jak rozsyłać zaproszeń do prominentów. Terminy były coraz krótsze. Wyglądało na to, że spotkanie odbędzie się w jakiejs małej sali, w kameralnym gronie.

Plakat promujący wydarzenie

Okazało się, że w wariacko krótkim terminie nie jest łatwo znaleźć małą salę z projektorem i ekranem. W końcu znaleźliśmy coś odpowiedniego w naszej dzielnicy. Była to wielka sala na 300 osób. Rezerwacji dokonuje się internetowo, zamówiliśmy się więc na wizję lokalną. Z biura Hornsby Shire Council dostaliśmy kod do otwierania „pancernych” drzwi. Nasza sala okazała się dużą salą kinową. Zanim namacaliśmy kontakty i zapalilismy światło i dotarliśmy za kulisy, aby zlokalizować zapowiedziane mikrofony (cordlesy), to skończył nam się czas inspekcji. Udało nam się dodzwonić do Councila i pogadać z żywym człowiekiem. Dzięki miłej urzędniczce udało się uruchomić projektor i ekran. Nie mogliśmy jednak nic próbnie wyświetlić, ponieważ nasz laptop zdechł kilka tygodni wcześniej po tym jak się samowolnie przewinstalował na Windows 11.

Przeczytaj relację z wykładu irlandzkich akademików w Melbourne TUTAJ.

Kolejny problem – czy jest w rejonie sali internet, abyśmy mogli zorganizować bezpośrednią transmisję? Panie z urzędu wyjaśniły, że one są od wynajmowania Sali, a internet jest poza ich polem działania. Dowiedzieliśmy się, że salę wynajmuje się na godziny, a jedyne godziny dostępne w sobotę 18 lutego są od 13 do 17tej. Po powrocie do domu postanowilismy uruchomić laptop, czyli wyrwac mu Windows 11, a wrócić do dobrego sprawnego systemu Windows 10. Już nie wypada marudzić, że wykoszone przez Windows 11 programy i aplikacje trzeba było instalować na nowo.

Zakładając, że jednak impreza się odbędzie wysłaliśmy emailem zaproszenia do lokalnych councillors, a samemu burmistrzowi – naszemu sąsiadowi – podrzuciliśmy zaproszenie w złotej kopercie.Po kilku dniach udało nam się wyrwać na kolejną inspekcję.Popatrzyliśmy na wieką salę. Będzie nas garstka, niestety, nie ma czasu na promocję imprezy. Jak zagospodarować tę wielką przestrzeń? Stało się oczywistym, że trzeba wielkim półkolem ustawić naszą wystawę – czyli tę samą wystawę opracowaną przed laty przez Emily i Petera (mamy w Australii swoją kopię) wzbogaconą planszami „głuszyńskimi” oraz „londyńskimi”.

fot. Andrzej Siedlecki

Plansze głuszyńskie dostalismy z Polski, widać na nich głuszyński kościół i okolice, gdzie ongiś stał dworek Strzeleckich (tu obecnie rośnie pamiątkowy dąb). Plansze londyńskie to mój wymysł, prezentuję na nich mało znany, a jakże ciekawy okres życia Strzeleckiego w Londynie. Przynieśliśmy ze sobą nowiutkie baterie do mikrofonów. Założylismy – ale mikrofony nie działają, bo są popsute. Dzwonimy do Councila. Oj, to będzie problem, mówią panie, trzeba będzie złożyć zamówienie na technika. Nie ma gwarancji, że zdąży przed sobotą. Wtedy wybuchłam: „Na litość boską, ja nie mogę odwołać imprezy! Mamy ważnych gości z zagranicy, i mamy gościa honorowego w osobie burmistrza, wielce znanego polityka, byłego ministra federalnego m.in. imigracji! Ja sobie nie mogę pozwolić na skandal!” Panienka się wzruszyła: Put it in writing. Opisz całą sytuację, może to pomoże. I pomogło, w ciągu godziny mikrofony były zreperowane.

Teraz przed nami wielkie wyzwanie. Trzeba w sobotę 18 lutego sprężyć naszą ekipę, która ma w szybkim tempie dostarczyć pakunki z wystawą, rozstawić panele pod dozorem Basi, przywlec i ustawić krzesła, rozstawić reklamowe panele (A-1 stands) wewnątrz i zewnatrz budynku, wysłać Felixa z polską choragiewką na spotkanie gości, godnie powitac Hon. Philipa Ruddocka oraz wyświetlić wideoklipy z piosenkami o Strzeleckim i Górze Kościuszki. Obraz działał, ale audio nawaliło. Ale było miło, sympatyczny gwar, oglądanie wystawy, która ładnie wypełniła salę z niebieskimi kotarami, przez które zaglądało popołudniowe słonko. Bogusia przyjechała z kamerą, by filmować, a my na wszelki wypadek ustawiliśmy na statywie włączoną komórkę. Na wstępie obdarowalismy gości medalami: Emily dostała medal Strzeleckiego, a panowie Peter i Philip medale Kosciuszko Bicentennial.

Obejrzyj nagranie z prelekcji w Sydney TUTAJ.

No i wreszcie wykład (prowadzony na zmianę przez Emily i Petera), ilustrowany ciekawymi, archiwalnymi rycinami i współczesnymi zdjęciami. Widzowie kręcą głowami – tyle się wreszcie dowiedzieli o Strzeleckim. Toczy się jeszcze dyskusja, a ja spoglądając na zegarek drętwieję ze strachu, że nie zdążymy spakować i wynieść wystawy przed godziną 17tą. Kiedy jednak nasza żelazna, silna i dobrze zorganizowana ekipa ruszyła do boju, wszystko zostało sprawnie załatwione, a ja z poczuciem ulgi mogłam zabrać gości na zamówioną tajską kolację – i nareszcie spokojnie z nimi pogawędzić.

Pierwszy dzień po imprezie upłynął na edytowaniu masy zdjęc z aparatów Andrzeja i Bogusi i wyprodukowaniu galerii na flickrze. Potem kolej na edytowanie filmów. Okazało się przy okazji, że w mojej rozgrzanej komórce wywaliła bateria (teraz grozi eksplozją, nową baterię mam dostac za kilka tygodni). Edytowanie filmów nie było radosną czynnością, bowiem jakość audio nie była zbyt dobra. Zmontowałam więc tylko mały filmik z wręczania medali. Na szczęście po dłuższym czasie ukazało się na YouTube nagranie wykładu wygłoszonego przez Emily i Petera 7 lutego w Melbourne.

Obejrzyj nagranie z prelekcji w Melbourne TUTAJ.

Znakomita jakość! To mi zaoszczędza sił i czasu, jako że galopem trzeba się brać za organizację międzynarodowego konkursu Strzeleckiego, który trzeba rozgłosić na cały świat już 1 marca; podobne zaległości mamy w dopinaniu wyprawy Aborygenów do Polski śladami Strzeleckiego…Nie mówiąc o wszystkich innych planowanych obchodach Roku. Wio koniku…

Ernestyna
i jej Magnificent Team

fot. Bogumiła Filip
fot. Bogumiła Filip

Źródło: https://www.zrobtosam.com/PulsPol/Puls3/index.php?sekcja=1&arty_id=22566
Zdjęcie tytułowe: prof. Peter Gray i prof. Emily Mark-FitzGerald