Zaduszkowo o Pawle E. Strzeleckim

Bodaj rok temu, projektując wielkie panele na wystawę do Memorial Hall w malowniczym miasteczku Corryong zaplanowalam kilka montaży ukazujących życie Strzeleckiego od bardzo atrakcyjnej, ale mało znanej strony. Była więc graficzna opowieść o rezydencji Strzeleckiego na Savile Row włącznie z opowieścią o włamaniu i kradzieży jego precjozów; była ciekawie zilustrowana działalność Pawła Edmunda na rzecz emigracji biedoty do Australii, którą często żegnał osobiście na pokładzie odpływającego statku; było i coś na wesoło, o wielkim poczuciu humoru Strzeleckiego, plansza pt “Strzelecki a Witty Gentleman”. Miało też być coś na smutno – o okolicznościach śmierci Strzeleckiego.

Z tematem “humor” uporałam się na czas, drugi temat zawisł w próżni. Obiecywałam sobie, że nadrobię to najdalej w dniu 6 października 2023 roku, czyli w 150. rocznicę śmierci Strzeleckiego. Niestety, zawaliłam z wielu powodów. Po pierwsze tego właśnie dnia odbyła się w Sydney wielka gala konkursowa; było oczywiste, że musiała być w szampańskiej atmosferze, bośmy celebrowali laureatów Międzynarodowego Konkursu In the Spirit of Strzelecki. Ustawienie na sali planszy z wydobytą w czasie ekshumacji sfatygowaną trumną kontrastowałoby niepotrzebnie z klimatem triumfu artystów. Faktem jest, że zabrakło mi czasu na produkcję tej planszy, bowiem w moim życiu nastąpił nagły zwrot: wskutek ciężkiej choroby mój czas pracy uległ drastycznemu ograniczeniu.

Aleksander Miklaszewski – grób Strzeleckiego z 1997 roku

Mijał październik; pomyślałam sobie, no trudno, może wrócę do tematu w okresie Zaduszek. Ale to już nie będzie panel wystawowy, tylko artykuł: opowieść o mało znanych okolicznościach śmierci Strzeleckiego, a potem jego dwóch pogrzebów. Marzyłam, abyście mieli szansę przyswoić sobie tę wiedzę właśnie teraz w Roku Strzeleckiego, w 150. rocznicę jego śmierci.

Może zacznę od pogrzebów, bo to ten temat jest krótszy. Jak wiadomo, Strzelecki chory na raka wątroby zmarł w 2 dni po podpisaniu testamentu. Ten testament został przez krewnych i potomków określony jako sfałszowany. Zastanawiające, że tegoż dnia, 3 października 1873 roku w rezydencji na Savile Row pojawili się przy umierającym (oprócz wykonawców testamentu) tacy prominenci jak premier Gladstone i Lord Clanwilliam, polityk i dyplomata (krewny Lady Herbert, wiernej przyjaciółki Pawła). Gladstone odnotował tę wizytę w swoim pamiętniku. Zdumiewające, że podobnie uczynił Strzelecki, choć w tegoż dnia podpisanym testamencie (czwartek 3 października) była mowa o nakazie spalenia wszystkich dokumentów, a nawet brudnopisów. Jakiż jest sens pisać „na marne”?

Jak odnotowały gazety, Paweł zmarł z niedzieli na poniedziałek (z 5 na 6 października). Czuwali przy nim jedynie służący Henry Stokes (niektórzy snuli przypuszczenia, że był to agent brytyjski) oraz spadkobierca, a zarazem wykonawca testamentu John Sawer, wieloletni kolega z firmy bankowej braci Devaux. (O dziwo, Sawer odszedł z firmy Devaux na emeryturę zaledwie rok po rozprawie apelacyjnej, kiedy to potwierdzono mu przyznanie całego spadku). W poniedziałek 6 października pojawił się premier Gladstone, któremu pozwolono obejrzeć zwłoki. Czy był to jedyny powód wizyty na Savile Row?

Pogrzeb zorganizowano w ciągu zaledwie 3 dni , a same uroczystości odbyły się w piątek 10 października na londyńskim cmentarzu Kensal Green. W archiwalnej prasie brytyjskiej znalazlam dwie notatki o śmierci Strzeleckiego, podkreślające, że zmarł we śnie między 3 a 4 rano. We wtorek notka była już w prasie (London Standard oraz Alnwick Mercury). Niestety, jeśli chodzi o sam pogrzeb odnalazłam TYLKO jedną notatkę. Napisano 11 października w Morning Post, że jego szczątki zostały WCZORAJ pochowane na cmentarzu Kensal Green. Dodano, że tuż za karawanem jechała kareta z żałobnikami, tu wymieniono Johna Sawera, spadkobiercę, a zarazem wykonawcę testamentu; wymieniono też Thomsona Hankeya „and two other friends” (wielka szkoda, że nie podano nazwisk, bo dzięki nim można byłoby wysnuć ciekawe wnioski). Dalej dowiadujemy się, że nabożeństwo pogrzebowe odprawił (Anglikanin?) Rev. Charles Stuart, kapelan cmentarza Kensal Green. Podano, że zewnętrzna trumna była dębowa i że na jej wieku ułożono tablicę z brązu z następującym napisem:

Died on the 8th day of October, 1873, after a short illness, at his residence, 23 Savile-row, London. Sir Paul Edmund Count de Strzelecki, Knight Companion of the Order of the Bath, and Knight Commander of the Order of St. Michael and St. George. Aged 77 years.

I ostatnie zdanie tej dość skąpej relacji informuje, że na pogrzeb przybyło kilka karet (several ones); jedną z nich przyjechała miliarderka, baronowa Burdett Coutts, wieloletnia wierna przyjaciółka Strzeleckiego. Ile dokładnie było innych karet – nie podano, jak też nie podano nazwisk przybyłych osobistości.

I tylko tyle wiemy o londyńskim pogrzebie Strzeleckiego. Zastanawiające, że mimo wyrażonej w testamencie woli, aby pochować go skromnie, tanio i anonimowo, zadbano o elegancki pogrzeb, a na trumnie umieszczono metalową tablicę, która nota bene zachowała się do naszych czasów i obecnie spoczywa w sarkofagu.

Nie wiemy, jak wyglądał grób Strzeleckiego w okresie od pogrzebu do roku 1943. W czasie niemieckiego nalotu grób ze skromnym kamieniem nagrobnym (headstone) z nazwiskiem Strzeleckidego został uszkodzony i dopiero staraniem władz polskich i australijskich grób odnowiono, ustawiono też nowy marmurowy headstone z pięknym napisem. Był to czas aktywnej działalnosci fanów Strzeleckiego i komitetu, na czele którego stał słynny generał Sergiusz Zahorski i jego żona Alina De Witte-Zahorska, praprawnuczka Izabeli Słupskiej, rodzonej siostry Strzeleckiego.

Piękny polsko-australijski nagrobek marmurowy z 1943 roku

Duchem – ożywicielem komitetu (spiritus movens) był znany poeta Shane Leslie, kuzyn Winstona Churchilla. Jego prawdziwe nazwisko brzmi Sir John Randolph Leslie, irlandzki arystokrata (baronet), dyplomata, krytyk literacki, znany orator. W 1939 roku wstąpił do Home Guard. Współpracował z Konsulatem Polskim w Londynie.

Przypomnijmy, że w 1937 roku konsulat RP uzyskał z urzędu sądowego (Probate Registry) dokumenty nawiązujące do wydarzeń mających miejsce w 3 lata po śmierci Strzeleckiego. Otóż w archiwum konsulatu znajduje się m.in. Affidavit, jaki krewni Strzeleckiego złożyli w londynskim sądzie kwestionując prawomocność Testamentu. Skutkiem tego zorganizowano 20 kwietnia 1877 roku rozprawę apelacyjną, którą niestety Polacy przegrali. Zapis zeznań i długiej debaty jest dostepny in extenso w kilku gazetach z tamtego okresu. Jest od 1877 roku upubliczniony, dostępny na całym świecie. (Mamy PDF na serwerze).

Z sądowego affidavitu bezsprzecznie wynika, kto należy do grona spadkobierców Pawła. A więc mamy tu Bolesława Strzeleckiego, syna Piotra Strzeleckiego, czyli bratanka Pawła. Jako bliską krewną wymieniono też Hortensję Szyndlarską, żonę Wincentego von Słupskiego. Wśród bliskich krewych są oczywiście Słupscy: Ignacy, Franciszek, Józef oraz Sydonia Douglas, córka Izabeli Słupskiej. Tak więc jest grupa bratanków i siostrzeńców uprawnionych do spadku po Pawle Edmundzie.

W okresie międzywojennym ożyły marzenia o pozyskaniu schedy, podsycane legendami o bajecznej fortunie Strzeleckiego. Druga wojna światowa unicestwiła te starania, zaginęły bowiem wszystkie dokumenty. Wcześniej, w czasie I wojny rosyjscy żołnierze spalili całe archiwa Słupskich (brakowało drewna na opał!).

Memorandum of Petition

Obok prawdziwych potomków Strzeleckiego pojawiła się armia „krewnych”: cwanych i naiwnych, którzy pod wodzą Bolesława „Nowojorskiego” atakowali przed 1940 rokiem parlament australijski nie tylko o odszkodowania za utracone dochody z kopalń złota i srebra, ale też domagając się ziem pod polskie osadnictwo w Gippsland i w rejonie Góry Kościuszki. A potem długa cisza aż do 1997 roku, kiedy to Polska upomniała się o szczątki swego syna. W uzgodnieniu ze stroną brytyjską zadecydowano, że odbędzie się ekshumacja i Strzelecki będzie pochowany w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan pod kościołem św. Wojciecha w Poznaniu.

I tak oto 12 listopada 1997 roku odbyła się, a raczej rozpoczęła ekshumacja szczątków. Została ona bowiem nagle przerwana wskutek wymogów angielskich władz sanitarno-epidemiologicznych. Władze oświadczyły, że ołowiana trumna ze szczątkami może być wysłana do Polski jedynie w specjalnie przygotowanej i zabezpieczonej skrzyni trumiennej.

Ołowiana trumna, zdjęcie obecnie w zbiorach “Cyryl”
Pęknięta tablica imienna. Obecnie zdjęcie w zbiorach “Cyryl”

Nieznane są losy rozkopanego grobu, przykrytego przez kilka dni brezentową płachtą. Czy ktoś stał tam na warcie i strzegł przed wandalami? A może jacyś „krewni” zajrzeli do trumny i z prochów pobrali DNA? Była szansa sprawdzić, czy Strzelecki miał na palcu słynny pierscień, który dostał od swego przyjaciela, bankiera Alexandra Devaux w sierpniu 1870. Z tym to pierścieniem na małym palcu lewej ręki fotografował się w Paryżu w lipcu 1873 roku, zaledwie na 2 miesiące przed śmiercią. (Obecność tego pierścienia udało nam się niedawno wykryć z Feliksem Molskim za pomocą specjalnych badań footografii).

Wróćmy do ekshumacji. Wznowiono ją 18 listopada 1997 roku we wczesnych godzinach porannych. Dokładny opis tej akcji znajdujemy w artykule Aleksandra Miklaszewskiego pt. Ostatnia podróż Strzeleckiego.

W obecności konsula RP w Londynie Grzegorza Majewskiego, przedstawicieli Royal Borough of Kensington and Chelsea, przedsiębiorstwa pogrzebowego H.J. Bent oraz General Cemetery Company przeprowadzono ostatecznie ekshumację. W nowej dębowej skrzyni trumiennej [transportowej] umieszczono z ołowiu na zewnątrz i drewna wewnątrz (…) niedużą i dość wąską oryginalną trumnę zmarłego wraz z pęknietą wzdłuż i zaśniedziałą tablicą imienną prawdopodobnie wykonaną z metalu – tak pisał w Raporcie dla MSZ konsul G. Majewski. Skrzynia trumienna została zalakowana plombami, a na jej wieku umieszczono tablicę o treści Pawel Edmund Strzelecki died 6 October 1873 aged 77 years. Bezpośrednio z cmentarza szczątki zostały przewiezione na londyńskie lotnisko Heathrow i bezpłatnie dzięki życzliwosci dyrektora londyńskiego biura Polskich Linii Lotniczych LOT, Andrzeja RODE, przetransportowane do Warszawy. Samochód Biura Opieki nad Grobami Obcokrajowcow w Warszawie przewiózł ważącą blisko 400 kg trumnę do Poznania.

Interesujące, że skrzynia ważyła ok 400 kg. Same szczątki ważyły zapewne niewiele, a więc cały ciężar to ołowiana trumna? Czy może coś jeszcze?

Ówcześni podejrzewali, że marmurowy headstone (wykonany w Londynie w 1943 roku) zawieruszył się na cmentarzu Kensal Green w czasie turbulentnej ekshumacji. Moim zdaniem headstone w czasie ekshumacji w sposób oczywisty wpadł do ołowianej trumny, podobnie jak jeszcze inny kamienny blok z ocembrowanego grobu. (Tych bloków było kilka, co widać na kilku archiwalnych zdjęciach A. Miklaszewskiego i Wojciecha Owsianowskiego.)

Mam też ciekawe zdjęcia (format tiff) z Biura Zabytków Urzędu Miasta Poznania. Oglądałam je w wielkim powiększeniu. Oto na połamanej, pogiętej ołowianej trumnie widzimy (na wysokości klatki piersiowej) popękaną tablicę imienną, pęknietą wzdłuż. Jej treść jest od dawna znana, wszak była opublikowana w dzień po pogrzebie. Śmieszy mnie to, że rok temu męczyliśmy się z Feliksem Molskim, aby odcyfrować treść tablicy – zapominając na śmierć, że przecież mamy w swoich archiwach dokładny tekst tablicy. (Tak to jest, jak się robi badania latami, na raty, a po drodze prawie wszystko się zapomina.)

Popatrzmy na zdjęcie trumny. W „nogach” widzimy coś co wymiarami pasuje na marmurowy headstone; po środku zaś znajduje się nieco mniejsza bryła kamienna, jedna z 5 lub 6 pokrywających ocembrowany grób Strzeleckiego.

Wróćmy na cmentarz Kensal Green. Czy jest ktoś nowy pochowany na miejscu Strzeleckiego? O ile nam wiadomo, miejsce było długo wolne, od listopada 1997 roku przynajmniej do maja 2021 roku, co nam udokumentował londynski geolog, fan Strzeleckiego, John Henry.

Pusta kwatera (fot. John Henry)

Co do polskiego pogrzebu, szczątki Strzeleckiego złożono w Krypcie 19 listopada, ale egzekwie żałobne zostały odprawione oficjalnie dopiero 29 listopada. Przesyłka z Londynu została podobno otwarta przez dwuosobową komisję (z nieżyjącym już proboszczem ks. Markiem Kaiserem), która zdradziła, że w trumnie znajduje się trochę kości oraz ciężki kamień. Niezbyt precyzyjny raport. Nawet nie wspomniano, czy była tam czaszka Strzeleckiego.

Sarkofag Strzeleckiego w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan (fot. Andrzej Kozek)

Skandal! Strzelecki spoczywał w drewnianej skrzyni transportowej przez 10 lat! Interweniowała w tej sprawie wielokrotnie Marysia Thiele, ongiś mieszkanka Poznania, dziś australijskiej Adelajdy. Nasz bohater decyzją władz miasta został przeniesiony wraz z ołowianą trumną i jej zawartością do pięknego sarkofagu. Odwiedzają go tam ludzie z całego świata. Nie dalej jak w maju 2023 roku hołd mu składała delegacja Aborygenów Monaro Ngarigo i towarzyszący jej chór Djinama Yiliga.

I taki jest koniec opowieści o 2 pogrzebach Strzeleckiego.

Ale jeśli chodzi o zawikłaną sprawę śmierci, musimy do niej powrocić na dłuższą chwilkę. Bardzo to interesujące, kto powiadomił premiera Gladstona, że Strzelecki kona. Dowiadujemy się tego z listu samego Gladstona z 3 października. Pisze on: It was only last evening and & late when with great regret I heard of your illness through the kindness of Mr Hankey.

Wyjaśnijmy tutaj, że Thomson Hankey to bliski przyjaciel Strzeleckiego (odziedziczył jego konie), miliarder, słynny finansista, dyrektor, a następnie gubernator Bank of England. Działał ze Strzeleckim w Brytyjskim Komitecie Pomocy (BRA) w Irlandii, także w Crimean Fund. Znali się kopę lat. Jak współcześnie ujawniono, John Hankey, ojciec Thomsona, był właścicielem niewolników na Karaibach. Ponoć i sam Thomson miał ponad 500 niewolników w roku 1851 (przypomnijmy, że niewolnictwo zostało zakazane w 1833 roku). Podobnie było z Gladstonem. To on załatwiał ojcu rządowe odszkodowania, gdy stracił niewolników.

Czy Strzelecki o tych aferach wiedział? Jaka naprawdę była rola Hankeya i Gladstona w życiu Strzeleckiego? Bez wątpienia byli od lat przyjaciółmi. Ale nie brak tu znaków zapytania. Są poszlaki, że Strzelecki był otoczony siatką szpiegowską, inne, że mógł być w mackach masonów. Widzicie, ile badań nas jeszcze czeka, pytanie, czy zdążymy?

Cudem trafiłam na nieznane do tej pory listy Gladstona i Lorda Clanwilliama rzucające światło na ostanie dni i godziny życia Strzeleckiego. Potwierdzają one to, co Hankey i Gladstone zeznali 20 kwietnia 1877 roku. Zeznali, że w dniu 3 października (dnia spisania testamentu) określili Strzeleckiego jako człowieka przytomnego, bez bólu i mówiącego do rzeczy. Przez wiele lat wierzyłam, że kłamali. Podobnie jak polscy krewni uważałam, że ledwie przytomnemu, (podtrzmywanemu może na morfinie) podsunęli podmieniony testament, w którym nie było ani jednego funta dla bratowej, czyli wdowy po Piotrze Strzeleckim. Wcześniej dostawała od niego wsparcie finansowe.

W swoim liście do Strzeleckiego (pisanym zapewne rano) Gladstone pisze, że ma bardzo zajęty dzień, ale może uda mu się go odwiedzić. Jest udowodnione, że Gladstone odwiedził umierającego wieczorem, „kiedy już zapalono świece”. Nie jest jasne, czy to dzień wcześniej czy 3 października odwiedził Strzeleckiego Lord Clanwilliam. W liście z 4 października pisał do Gladstona I saw our excellent and my dear friend yesterday. He was as you know, in a dying state & we had the courage to take leave of each other. Suffering no acute pain, conscious and articulate. Among his dying wishes he desired me to thank you for the friendship & kindship with which you honoured him. I enclose your letter which for some vague purpose he made me carry away.

Sa tu dwie zagadki. Lord Clanwilliam pisze, że spotkał się ze Strzeleckim „wczoraj” czyli 3 października. Skoro Strzelecki oddał mu list Gladstona, to znaczy że Clanwilliam musiał zlożyć wizytę nieco później, po Gladstonie. W liście Clanwilliama znajdują się znamienne słowa (no acute pain, conscious, and articulate użyte 3 lata później w czasie przegranej przez Polakow rozprawy apelacyjnej. Clanwilliama, jako krewnego Lady Herbert trudno podejrzewać, że był farbowanym lisem. Stwierdzenie, że umierający nie cierpiał z bólu, był przytomny, o jasnym umyśle, mówiącym do rzeczy musiało być prawdziwe. Kilka godzin wcześniej Gladstone musiał go zastać w podobnym stanie.

Początek listu Gladstona do Strzeleckiego. National Archives of UK
Początek listu Lorda Clanwilliamsa do Gladstona. National Archives of UK

Zdumiewające, dlaczego Strzelecki, tuż po wizycie Gladstona poprosił Clanwilliama o wyniesienie listu Gladstona. Z jakiegoś dziwnego powodu prosił mnie o zabranie twego listu. Skoro prawdą jest, że Strzelecki nakazał w testamencie spalić wszystkie swoje rachunki, dokumenty, brudnopisy oraz listy, to może istotnie był sens oddać list słynnego polityka Gladstona do rąk własnych Lorda Clanwilliama, bo gdyby pozostał w rękach Pawła Edmunda, to za kilka dni trafiłby na pastwę płomieni.

A propos płomieni. Jeszcze jeden zastanawiający szczegół. W czasie rozprawy apelacyjnej w 1877 roku sędzia Sir James Hannen, podobnie jak Gladstone określał osobowość Strzeleckiego w słowach pełnych uznania: jako człowieka nader inteligentnego, filantropa, zawsze przejętego losem bliźniego. Opinię tę wyrobił sobie sędzia – jak przyznał na rozprawie – na postawie lektury Dzienników Strzeleckigo za ostatnie 3 lata jego życia.

Transcription from the Court. Nieudana proba obalenia Testamentu Strzeleckiego

Ale skoro wszystkie papiery na czele z Dziennikami zostały faktycznie spalone tuż po pogrzebie, to na litość boską, jakim cudem sędzia zdobył kilka ostatnich tomów?! I kolejne pytanie. Jeśli istotnie miał w ręku te Dzienniki i cytował je publicznie w roku 1877, to co się z nimi potem stało, dlaczego ślad po nich zaginął? A może papiery Strzeleckiego (włącznie z Dziennikami) wcale nie zostały spalone, tylko przejęła je jakaś tajemnicza ręka w jakimś tajemniczym celu?

Nie tracę nadziei, że gdzieś kiedyś jeszcze odnajdą się niespodziewanie jakieś dokumenty i przyniosą nam jakieś poszlaki, pozwolą wyjaśnić wiele zagadek. To, że w ostatnich latach udało mi się natrafić na Listy Gladstona i Clanwilliama, to istny cud, podobnie jak cudownym było znalezisko w archiwach Lorda Ovrstona.

W zakurzonych skrzyniach znaleziono prywatne listy Strzeleckiego do wieloletniego przyjaciela Lorda Overstona i jeszcze bardziej prywatne liściki do jego córeczki Harriet Loyd-Lindsay, późniejszej baronowej Wantage, bajecznie bogatej, bodaj najbogatszej kobiety Wielkiej Brytanii. Znajomość Strzeleckiego z Samuelem Jones-Loydem (późniejszm Lordem Overstonem) trwała wiele lat. To właśnie Samuel napisał Strzeleckiemu w 1845 roku rekomendację potrzebną do uzyskania obywatelstwa brytyjskiego. Zaufał obcemu totalnie. Po wybuchu Wielkiego Głodu w Irlandii to Samuel sprawił, że wielką akcje humanitarną British Relief Committee (BRC) powierzył właśnie Strzeleckiemu, przybyszowi z katolickiej Polski.

Z trudem stawiam kropkę pod tym tekstem. O Strzeleckim można nieskończenie. W ostatnich latach uzbierało się wiele fascynujących opowieści. O ile dobry los sprawi, to jeszcze wiele materiałałów wychynie z pomroki dziejów. Może wreszcie w Wielkiej Brytanii pewne kategorie dokumentów zostaną wkrótce odtajnione. Jeśli mamy wsród nas ludzi zdolnych, historyków i prawników, niechaj podejmą działania, może dzięki nim rozpocznie się nowy fascynujący etap badań nad Strzeleckim. A przy okazji napiszą swoje doktoraty i habilitacje – ku chwale Oksfordczyka Pawła Edmunda!

Dr Ernestyna Skurjat-Kozek

Warto przeczytać:
Nieudana próba obalenia testamentu Strzeleckiego – po angielsku. Sydney Morning Herald z 6 sierpnia 1877 roku – relacja z rozprawy sądowej w dniu 20 kwietnia 1877
Aleksander Miklaszewski, Ostatnia podróż Strzeleckiego
Na Wikipedii o Thomsonie Hankey
Centre for the Study of the Legacies of British Slavery

Artykuł został udostępniony dzięki uprzejmości Kosciuszko Heritage Inc.
Źródło: https://kosciuszkoheritage.com/150/o-pawle-e-strzeleckim-zaduszkowo/