O pasji muzycznej i pracy DJ-a – rozmowa z Markiem Marmurą

Z cyklu Wasze Historie serdecznie polecamy nasz premierowy wywiad z DJ-em Markiem, czyli Markiem Marmurą – DJ-em, muzykiem, wokalistą i wodzirejem. Człowiekiem dla którego muzyka jest życiową pasją.

Justyna Tarnowska [J.T.]: Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Marek Marmura [M.M.]: Ojejku, kiedy to się wszystko zaczęło… Musiałbym wrócić do moich dziecięcych lat, kiedy mieszkałem jeszcze w Polsce i miałem około 7-8 lat. Mój tata miał od 18. roku życia swoją grupę muzyczną. Uczył także prywatnie gry na akordeonie. Wydaje mi się, że zamiłowanie do muzyki odziedziczyłem właśnie po Nim. Pasję do muzyki i wszystko, co jest związane z graniem i śpiewaniem na imprezach. Jako 7-8-latek zacząłem sobie przygrywać na perkusji, która należała do członka zespołu mojego taty. Jako dziecko byłem samoukiem muzycznym. W wolnych chwilach od nauki brałem magnetofon z nagraniami na kasetach i przygrywałem sobie do rytmu.

J.T.: Czyli można powiedzieć, że dziecięce zamiłowanie do muzyki stało się Twoją życiową pasją?

M.M.: Tak, zdecydowanie. Muzyka to moja pasja, a prowadzenie imprez to moje hobby.

J.T. Wspomniałeś o fazie grania na perkusji. Czy próbowałeś grać jeszcze na innych instrumentach?

M.M.: Tak. Kiedy w 1991 roku wraz z rodzicami przyjechałem do Australii, moim marzeniem były własne organy klawiszowe. W domu mieliśmy akordeon, jednak był on zdecydowanie za duży dla mnie i nie byłem w stanie nauczyć się na nim grać. Koniec końców rodzice kupili mi pierwsze organy klawiszowe, na których zacząłem uczyć się grać. Na początku grałem ze słuchu. Kiedy już mi coś z tej samodzielnej nauki zaczęło wychodzić, postanowiłem kupić sobie kolejne organy – tym razem z większą liczbą funkcji, rytmów i instrumentów. Od tamtego momentu zaczęło robić się całkiem poważnie. Grałem coraz częściej. Nawet na domowych imprezach grałem i śpiewałem gościom polskie melodie.

J.T.: A co było potem? Jak rozwinęła się Twoja kariera w grupie New Generation i jako DJ-a?

M.M.: W roku 2001 zacząłem grać w polskiej grupie New Generation. Graliśmy na polskich weselach. Organizowaliśmy i prowadziliśmy polskie imprezy. Często graliśmy w Domu Polskim „Syrena” oraz Domu Polskim w Albion. Po 7 latach grupa rozpadła się, a ja postanowiłem założyć nową grupę – Modern Beat. Byłem jedynym Polakiem w tym składzie. Graliśmy różną muzykę, a ja wciąż śpiewałem większość utworów po polsku. W tym samym czasie zacząłem także interesować się rolą DJ-a. Chciałem po prostu oferować klientom większy wybór, również w niższej cenie. Nie ukrywajmy, wynajęcie trzyosobowego zespołu jest droższą opcją niż wynajęcie DJ i wodzireja w jednej osobie.

J.T.: Wspomniałeś, że grałeś na różnych imprezach. Czy możesz powiedzieć o tym coś więcej?

M.M.: Przez te 14 lat kariery zawodowej grałem naprawdę na różnych imprezach i przyjęciach okolicznościowych, m.in.: zaręczynach, weselach, imprezach firmowych i szkolnych, prywatkach, urodzinach, czy imieninach. Każda impreza jest inna, bo inni są gospodarze i goście. Zawsze podchodzę indywidualnie do każdego zlecenia. Na etapie przygotowań do imprezy rozmawiam z klientami odnośnie repertuaru i ich preferencji muzycznych, a także szczegółowego przebiegu imprezy. Pomimo tego, że każda impreza ma swego rodzaju „ramy” to zawsze jestem otwarty na sugestie i pomysły klientów oraz gości. Cały czas się dokształcam i edukuję muzycznie. Sprawdzam aktualne trendy muzyczne, światowe i polskie. Moim gościom oferuję to co mam najlepszego – moje wieloletnie doświadczenie muzyka i DJ-a oraz miłość do muzyki.

J.T.: Co najbardziej lubisz w prowadzeniu imprez?

M.M.: Najbardziej lubię to, że każda impreza jest tak samo fascynująca. Zmieniają się tylko goście na parkiecie i tłum do rozbawienia. Po tych 14. latach grania na różnego typu imprezach nauczyłem się odczytywać gusta muzyczne gości i dopasowywać repertuar do charakteru danej imprezy.

J.T.: Jakie jest Twoje najmilsze wspomnienie z pracy jako DJ-a?

M.M.: Wspomnienie… nie mam jednego wspomnienia. Na pewno nigdy nie zapomnę zabawy na PolArt w Melbourne. Tłum siedmiuset ludzi tańczących do rana. Pamiętam także czasy, kiedy prowadziłem polskie dyskoteki w Inflation Nightclub w CBD i Cayses w Hawthorn. Poznałem wtedy wielu wspaniałych ludzi. Niektórzy z nich przybyli do klubu jako single, zaś na imprezach, które prowadziłem poznali swoich życiowych partnerów i pobrali się.

J.T.: Na koniec, powiedz naszym czytelnikom, gdzie można Ciebie znaleźć.

M.M.: Zapraszam na mój fanpage na FB: https://www.facebook.com/DJ-Mark-Modern-Beat-Entertainment-247743072086756/ Posłuchajcie, poczytajcie, obejrzyjcie zdjęcia z imprez. Korzystając z okazji, chciałbym również zaprosić wszystkich 22. czerwca na „Noc Świętojańską” do Domu Polskiego „Syrena”. Gwarantuję wyśmienitą zabawę!

J.T.: Dziękuję za rozmowę i podzielenie się swoją historią.

M.M.: Dziękuję.