O prezentach, ulubionych kolędach i przyjęciach świątecznych – rozmowa ze św. Mikołajem

Z cyklu Wasze historie przedstawiamy wywiad ze Świętym Mikołajem – podróżnikiem, dobroczyńcą, przyjacielem reniferów i smakoszem ciasteczek.

Justyna Tarnowska [J.T.]: Święty Mikołaju, co się takiego wydarzyło, że w tym roku nie odwiedzisz Australii?

Święty Mikołaj [Mikołaj]: Niestety ten rok pokrzyżował plany nie tylko mi. Doszły do mnie pogłoski, że wielu Polaków mieszkających w Australii nie mogło w roku 2020 odwiedzić rodzin w Polsce. Ostatnio dostałem list z listą prezentów od ucznia szkoły polskiej w Melbourne, w którym jedym z życzeń była podróż do Polski i odwiedziny babci. Niestety nie zawsze mogę spełnić takie życzenia. Jak wiemy, na świecie szaleje wirusek, który zablokował lotniska. Samolot to jeszcze znajdę wśród moich wehikułów, ale gorzej z kwarantannami. Brak mi na to czasu.

J.T.: Czy lubisz bywać na naszych przyjęciach świątecznych dla seniorów?

Mikołaj: Oczywiście, w szczególności darzę ogromną sympatią seniorów z Melbourne. Zawsze serdeczni, nie wymagający co do podarunków. Widocznie mają wsparcie rządowe ? Wspaniałe polskie jedzenie. W szczególności barszcz z uszkami. Niebo w … . Poza tym, sam jestem w wieku dojrzałym i to szczególna linia porozumienia. Dobrze władam też językiem polskim. Mojej babci dziadek był Polakiem. Mogę więc porozmawiać z uroczymi seniorkami, które tego dnia wyglądają przeuroczo. Natomiast seniorzy – dostojnie.

J.T.: Ile zazwyczaj zajmuje Ci droga z bieguna północnego do Australii? Czy musisz się zatrzymywać by napoić renifery?

Mikołaj: Zwyczajowo to około 2 godziny. Mam specjalne renifery, które mają karmę z turbodoładowaniem. Teraz to przedłużyła się podróż ze względu na kwarantannę i robienie testów w każdym kraju. Moje renifery są specjane. Czasami wskoczę je napoić w Nilu, Amazonce, Missisipi, Jenisej czy też Kongo.

J.T.: Czy jest jakiś kraj, który lubisz szczególnie odwiedzać?

Mikołaj: Oczywiście. Lubię wpaść na filiżankę kawy do Paryża na placu de la Concorde. Ale święta uwielbiam spędzać w Polsce, w szczególności Wigilię. Cudownie jest poczuć zapach potraw świątecznych i wypić najsmaczniejszą herbatę z cytrynką z Australii w zimny wieczór, oczekując na przyjście najbliższych. No, nie zapomnijmy o dzieleniu się opłatkiem i składaniu życzeń. Cudownie jest zobaczyć rodzinę razem spożywającą tradycyjne potrawy świąteczne. W Australii troszkę za gorąco na Wigilię. Tutaj wpadam tylko na trochę, aby się ogrzać i odpocząć.

J.T.: Kogo najbardziej lubisz obdarowywać?

Mikołaj: Oczywiście, że seniorów.

J.T.: O co zazwyczaj proszą Ciebie seniorzy? Czy prowadzisz Top10 prezentów?

Mikołaj: Seniorzy są bardzo wymagający. Przede wszystkim proszą o zdrowie. Staram się te życzenie spełniać jako bonus. Często też proszą o zdrowie dla najbliższych i przyjaciół. Poza tym, o podwyżki emerytur. Wysyłam listy do rządów, ale często zostają one bez odpowiedzi. Niestety, nie mogę dodać paru groszy do emerytur, bo w umowie mam to  zabronione. A poza tym, nie mam dostępu do finansów. Księgowy trzyma rękę na pulsie ?

J.T.: Czy naprawdę czytasz te wszystkie listy i e-maile, które do Ciebie przychodzą?

Mikołaj: Oczywiście. Kiedyś było łatwiej, ale odkąd populacja wzrasta dynamicznie to zaczynam mieć problem. Oprócz tego, dzieci zostawiają pisanie listów na ostatnią chwilę. Aby ułatwić sobie zadanie, parę lat temu poszedłem na kurs szybkiego czytania. Oprócz tego mam do pomocy elfy. Tak jak świat się komputeryzuje, tak i ja musiałem skomputeryzować swoje biuro, co ułatwiło mi posegregowanie listów według kontynetów, państw i miast.

Elfy – pomocnicy Św. Mikołaja

J.T.: Jak to możliwe, że w jedną noc odwiedzasz domy na całym świecie?

Mikołaj: Nie wyobrażam sobie, żeby osobiście nie dostarczyć prezentów. Jest to możliwe tylko dzięki możliwości klonowania się, która działa tylko w ten jeden zaczarowny wieczór. Oprócz tego mam GPS. Czasami jest zawodny, ale moje renifery mają Melway zapamiętany do perfekcji.

J.T.: Jakie piosenki świąteczne i kolędy najczęściej nucisz prowadząc sanie?

Mikołaj: Nucę różne piosenki, w zależności od kraju, nad którym podróżuję. Mam wspaniałą pamięć i w saniach zamieszczoną maszynę do karaoke. Niewątpliwie najczęściej śpiewaną kolędą na świecie jest „Cicha noc”, która została przetłumaczona na 300 języków, więc jedna melodia ułatwia mi sprawę. Co prawda, zazwyczaj podpowiada mi moja Mikołajka, która głównie się tym zajmuje. Natomiast, odwiedzając Polonię w Australii uwielbiam kolędę „Gdy śliczna Panna”. Czasami uda mi się wpaść do kościoła na początek Pasterki i przeżyć ten magiczny moment, gdy pośród ciemności śpiewana jest kolęda „Wśród nocnej ciszy”. Nagle zapalające się światła wprowadzają mnie w nostalgiczny nastrój. Zawsze po tym lecę do Polski.

J.T.: Czy lubisz piosenkę „Last Christmas” zespołu Wham?

Mikołaj: Oczywiście. W saniach mam radio, a utwór ten często puszczają w rozgłośniach radiowych na całym świecie. „Last Christmas” w szczególności uwielbiają moje renifery.

J.T.: Czy jeździsz saniami po plaży?

Mikołaj: Tak. Jak nikt nie widzi to wyskoczę na plażę Rainbow Beach i razem z elfami nawet trochę poserfujemy.

J.T.: Czy wiesz może, czy w tym roku Kevin będzie sam w domu?

Mikołaj: Nie, przecież jest koronawirus i wszyscy siedzą w domach.

J.T.: Czy po sezonie świątecznym wyjeżdżasz na wakacje?

Mikołaj: Po skończonej robocie uwielbiam odpocząć w Australii. Ale gdzie to nie powiem, bo fotoreporterzy nie daliby mi spokoju. Święta to magiczny czas, który spędzam z najbliższymi. Czasami odpoczywam w Zakopanem. Mam tam zaprzyjaźnionego bacę. Siedzimy sobie przy kominku i rozgrzewamy się gorącą herbatką.

J.T.: Czy przyjedziesz do nas za rok?

Mikołaj: Po pierwsze, oczywiście, że tak. Po drugie, to moja praca, za którą dostaję ogromne wynagrodzenie w postaci wielu szczęśliwych twarzy „moich podopiecznych”.

Współpraca Justyna Tarnowska i Joanna Gołębiowska.

Zdjęcia z archiwum rodziny Tarnowskich.